Trapped Under Ice - Big Kiss Goodnight
Czyli najnowsza płyta kolesi z Baltimore. Mimo kilku kontrowersji, które wokół nich narosły wciąż bardzo lubię ten zespół, w zasadzie to mam gdzieś zarzuty jakie stawiają im co niektórzy. Że niby próbują być tacy tough guy, że niby buraki. Wisi mi to totalnie. Tą płytą udowodnili, że po prostu mają talent. Słychać zdecydowany progres w stosunku do Secrets of the World i dobrze. Na początku zdawało mi się, że jakby nieco stracili moc, myliłem się. Wcale tej mocy nie stracili. Wciąż jest ciężko i wykopem. Płyta w zasadzie nie ma słabych punktów, przekonałem się nawet ostatecznie do odgrzania Reality Unfolds. Jest zajebiście.
Backtrack - Darker Half
Kolejna na liście jest ekipa z Wilkes-Barre. Dead End Path jest zespołem, który przynajmniej z pierwszej części tej listy, lubię najbardziej. W ich muzyce słychać echa Merauder. I dobrze. Demo i EP Death Walk Beside Us zniszczyły mnie doszczętnie, Blind Faith tylko dokonało dzieła. Chyba mógłbym temu krążkowi przyznać tytuł płyty roku. Wszystko pasuje, żadnych słabych punktów, świetne teksty. Kto nie słuchał, powinien nadrobić zaległości czym prędzej. Żałuję tylko, że koncert w Polsce grali w takim nieszczęśliwym terminie, nie mogłem tam być, ale kolejnego razu nie odpuszczę. Marzy mi się, aby zrobić ich koncert we Wrocławiu, kto wie, może przy okazji kolejnej ich trasy po Europie uda się to małe marzenie zrealizować.
Boston. Siłą rzeczy nie mogło być źle. Zespół poznałem w sumie nie tak dawno, więc napiszę też trochę o ich demo z 2008 roku. Kolesie brzmią jakby byli kapelą z Cleveland grającą w najlepszym, dla tej sceny, okresie. Na swoim blogu the essence Adam Malik pokusił się nawet o stwierdzenie, że to taki współczesny Confront i muszę przyznać, że coś w tym jest. Ich demo nie pozwala usiedzieć w miejscu. Coś, co dla mnie jest bardzo ważne, czyli intro, na ich demie jest bezbłędne. Idealnie zapowiada co nastąpi za chwilę. Szybko, krótko i z odpowiednią dawką agresji. Niedawno wydana EP No Remorse, No Tolerance tylko potwierdza klasę tego zespołu. Warto śledzić to co dalej będzie się z nimi działo. HARD-EDGE.
New Jersey. I znowu niesamowity ciężar i odpowiednia dawka agresji. Kolesie mają na koncie 3 EPki i split z Incendiary. Wszystko na równie wysokim poziomie, choć najwięcej katowałem i katuję wciąż Internal War. Jeszcze nie zdążyłem się za dobrze zapoznać ze świeżmy materiałem z Hanging by a Thread, ale po kilku przesłuchaniach mogę śmiało stwierdzić, że poziom utrzymany. Wokal znowu zrobił świetną robotę. Własnie sposób w jaki wokalista wykrzykuje tekst jest jedną z ważniejszych dla mnie rzeczy w tym zespole. Pełne wkurwienie.
Boston po raz drugi. Zespół ma na koncie demo i 12". W obu przypadkach jest czym się jarać. Na pełnej płycie brzmienie jakby straciło nieco brudu, ale to i tak nie przeszkadza i nie zmienia faktu, że jest to solidny materiał. Duża dawka grania w oldschoolowym stylu.
Wracamy do Nowego Jorku. Zespół chyba najmłodszy z tego zestawienia. Na koncie mają tylko jedno demo, na którym cztery kawałki zagrane w dobrym nowojorskim stylu. Niby nic odkrywczego, ale buja jak trzeba. Zresztą wcale nie trzeba się specjalnie silić na jakąś szczególną oryginalność żeby nagrać dobry materiał. Jeżeli ktoś łyka Backtrack nie ma opcji żeby King Nine mu się nie spodobało.
I na koniec Kanadyjczycy z Vacant State. Znowu spora dawka oldschoola. Całość brzmi dosyć surowo. Kolesie mają na koncie kilka rzeczy. Ostatnia to LP Fill the Void. Fanom Negative Approach powinno mocno przypaść do gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz